"Następnym razem rodzisz TY!"


Widzisz tytuł?? Tak zapewne powiedziałaby większość z Pań tuż po tym, jak skonana z bólu po kilkonastogodzinnym porodzie słyszy od faceta "Chyba nie było tak źle, prawda?" 


Moja ciężarna znajoma oznajmiła mi niedawno, że porody rodzinne to moda. Moda???! Nie dowierzałam! Bo rodzić z kimś to nie jakiś tam trend! To niezwykłe przeżycie! Witamy nasze dziecko na świecie - to, przy którego poczęciu przecież oboje byliśmy, to, na które przez te 9 miesięcy tak cierpliwie czekaliśmy!

Ty nie chcesz? On nie chce? Czy oboje nie chcecie? Możesz nie chcieć, bo on nie chce - i odwrotnie. Ale czy właśnie nie powinno być tak, że on chce, bo Ty tego chcesz? A Ty nie wstydzisz się przed nim swojego potu i zmęczenia, nie zabraniasz uczestniczenia w tak magicznym momencie jakim jest przyjście na świat jego dziecka? Wyobraź sobie, że to on decyduje o tym, czy Ty usłyszysz pierwszy krzyk dziecka razem z nim, czy tylko ON będzie miał tę możliwość. Nie traktujmy facetów, jakby to była nie ich sprawa. Bo jest ICH tak samo jak NASZA!
On nie chce? Cóż... jeśli ma opory, jeśli nie czuje się komfortowo w tej sytuacji - niech będzie chociażby za ścianą! Niech będzie przy dziecku w pierwszych godzinach jego życia. Niech ma możliwość wziąć je na ręce zaraz po mierzeniu i ważeniu. Po prostu BYĆ... bo kilka minut temu właśnie stał się OJCEM!

Jeśli nadal się wahacie, to ja Wam powiem, jak to z mojego punktu wygląda!


Historie o mdlejących tatusiach można odłożyć do lamusa. Zapewne się zdarza, ale najpewniej z wrażenia. Bo to są emocje! Emocje, których nikt Ci nie opisze, nic nie zastąpi, nikt nie odbierze. Krew? To już zadanie położnych, by nie była widoczna... i z perspektywy swoich doświadczeń zapewniam, że stojący przy Twojej głowie, trzymający za rękę i patrząc w oczy  mężczyzna jeśli chciał nie będzie, to krwi nie zobaczy. Widok zmęczonej bólem kobiety? To ma być odpychające? Przecież Twój wybranek miał być przy Tobie na dobre i na złe? Przede wszystkim wtedy, gdy cierpisz i wtedy, gdy przeżywasz najpiękniejsze chwile w życiu! A to jest ten moment właśnie.

Facet dodaje otuchy. Jego dłoń jest idealna, by wbić w nią paznokcie. Dzięki niemu masz możliwość rzucenia dobrowolnie mięchem - nie w stronę położnej czy lekarza - w jego stronę! Jego obecność pozwala Ci czuć się bezpieczniej. Żarcik rozładowuje napięcie! Mąż mój w trakcie porodu, co chwile czoło ocierał, i powtarzał z zabawnym przekąsem "jest dobrze, jest dobrze, nawet nie jestem taki zmęczony" - spokojnie, doskonale wiedziałam, że to te zgrywy na rozluźnienie. Mąż mojej znajomej natomiast, ciekawski jakże, widząc główkę maluszka krzyknął, by ciągnąć to dziecko, bo wejdzie z powrotem jeszcze! Kupa śmiechu przy tym była. a nic tak jak śmiech nie rozluźnia mięśni! :)


Ten pierwszy moment po narodzinach. Ten pocałunek rodziców w maleńkie czółko. To przytulenie. Ten zapach, i to nasze ciepło, które dzieciątko wyczuje. To jest ważne... ten pierwszy po narodzinach kontakt właśnie. On, jako ojciec, który dla dziecka był znany tylko z głosu powinien chwytać te pierwsze chwile z nim jeszcze bardziej. Łaknąć bliskości!  

Ale też ten drugi aspekt. Ktoś, kto nie widział narodzin, nie potrafi wyobrazić sobie, ile wysiłku musimy włożyć w to, by dziecko pojawiło się na świecie. Mężczyźni po takim wspólnym porodzie doceniają kobiety za to, ile z siebie dają. Patrzą jak na bohaterki. Podziwiają! I nie obrażają się, gdy krzyczą "następnym razem to TY rodzisz!".


[o naszym ostatnim porodzie przeczytasz tu: LINK

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu

Categories

Labels List Numbered

Popular Posts

Pages

Facebook Page

Popular Posts

Instagram