mieć bałagan


Nikt mi nie powie, że można go nie mieć wcale.


Wiele razy czytałam gdzieś tam na różnych blogach i grupach, że fałszujemy obraz rzeczywistości. Nooo... poniekąd tak jest. Na fotografiach często zamiast wszędobylskiego syfu widzimy pięknie poukładane lub pochowane zabawki. Ja przyznaję - tony zabawek walających się po domu nie mamy, TONY NIE, ale kilkanaście kilogramów na pewno. Kolorowych. Plastikowych. Grających i już niegrających. Wszystko to, co jest zmieści się w workach na zabawki, a regały i półki mam wrażenie, że nadal stoją puste.  Te kilka kilogramów na tych dziesiątkach metrów giną, to prawda. Nie jestem też typem, który eksponuje na zewnątrz szafek zbyt wiele...Jeszcze. Lubię ten porządek, ten (pozorny) minimalizm. Lubię, gdy na szafkach kuchennych jest absolutne minimum. Lubię, gdy na stoliku stoi tylko świeczka, NO LUBIĘ - chociaż powoli zaczyna mi to przechodzić. To wcale nie znaczy, że jestem pedantyczna - mam wrażenie (spoglądając kątem oka na poplamiony wczorajszą herbatką obrus), że wręcz przeciwnie. Pokochałam dodatki, akcesoria i zaczynam je do domu gromadzić. Systematycznie, co by mąż w budżecie drastycznego naruszenia nie zauważył! Sprawiam, że staje się coraz bardziej przytulnie, że w tym domu zaczyna być widać "życie".  Poczekajcie!

W salonie naszym jest kącik do zabawy. Jest miejsce, w którym Oli musi sobie poszaleć. I nigdy nie jest idealnie czysto. Nie chcę by było, bo mam dziecko, bo to dziecko w tym domu też musi być widać! Czuć! Słychać! Gdy zapraszam kogoś do domu - sprzątam - z szacunku do niego. Tak jestem wychowana - gdy ktoś przyjeżdża staram się go przyjąć w czystym domu, gdzie na stoliku jest miejsce na postawienie filiżanki kawy, gdzie nie przewraca się potykając o kolejną zabawkę, gdzie kurzu z podłogi nikt nie wyciera białymi skarpetami.  Jeśli robię fotografie tu na blog zwłaszcza te, w których coś pokazuję - również sprzątam, bo również zapraszam Was do domu - chociaż w wirtualny sposób.  I szanując Was, mimo to, dziś pokażę Wam kawałek bałaganu - tak z rana, jak zawsze... Między śniadaniem a drzemką :) 

















Lżej Wam? Lepiej? Raźnej? :) 


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu

Categories

Labels List Numbered

Popular Posts

Pages

Facebook Page

Popular Posts

Instagram