STYCZEŃ 2015
Ile wśród nas mam, które przed ukończeniem roku swojego pierwszego dziecka zaszły w kolejną ciążę? Ile mam zrobiło to świadomie? A ile nie :) To trudna decyzja ale czy warto ją odrzucać?
Zastanawiam się, czy warto odkładać tak ważne kwestie na później... czy warto odciągać ten etap: bo praca - bo młodość - bo będzie ciężko - bo pieniądze?! Czy nie cudownie byłoby odchować dwoje maluszków, móc spędzać z nimi czas, pielęgnować ich więź, organizować zabawy, które będą odpowiadały im obojgu. Ile z mam zdecydowałoby się świadomie na taką decyzje. Wiem, jak bardzo przerażać może ten okres ciąży, gdy jeszcze małe uczące chodzić się dziecko daje nam we znaki a w naszym łonie rozwija się drugi człowieczek, o którym nie możemy zapominać gdy przychodzi chwila przeciążenia. Wiem, że trudno jest sobie wyobrazić pierwsze 2 lata, w którym jedno półtoraroczne dziecko potrzebuje uwagi równie bardzo jak to maleńkie, które przed chwilą się urodziło. Wiem jak trudna to decyzja. Ale czy warto odkładać na później, czy znajdziemy ten bardziej odpowiedni czas? Czy warto wyrzekać się, że nie teraz. A co gdy PÓŹNIEJ może stać się ZA PÓŹNO? Bo w natłoku priorytetów gdzieś umknął nam właśnie ten?
My też jesteśmy w trakcie jej podejmowania. Będzie ciężko - wiem, bo budujemy dom, bo chcemy się wprowadzić a ciąża nam tego nie ułatwi, bo w wielu kwestiach nie pomogę i nie będę wsparciem - fizycznym zwłaszcza. Ale z drugiej strony wiecie boję się, że w tych cholernie trudnych czasach dla planujących dziecko nie powinno przekładać się tego etapu jeśli się go naprawdę pragnie i jest się gotowym.
Jedno jest pewne...
marzy mi się by przytyć 20kg ! :)
______________________________________________________________
EDYTCJA. Luty 2017
Styczeń 2015 - opublikowałam ten wpis, wpis który zawierał jedno z najważniejszych marzeń i oczekiwań na najbliższy czas. Pół roku wcześniej urodziłam Oliego, trwała budowa domu, a ja marzyłam - marzyłam już o kolejnym dziecku...
CHCIAŁAM PRZYTYĆ 20kg! Tak miało być, mieliśmy odchować dwójkę małych chłopaczków (bo tak czułam, że będzie), szczęśliwie przejść przez kolejny etap życia. I chociaż ten plan usilnie wdrążaliśmy w życie - przesunął się on. Wpis wycofałam z bloga, zbyt wiele dla mnie znaczył, prowokował do zadawania zbyt trudnych pytań. Teraz wiem, że cały czas kierowałam się w życiu najważniejszym... zdawałam sobie sprawę, jak może być ciężko, jakie to wyzwanie, ale zadaliśmy sobie wówczas pytanie:
"A co, gdy PÓŹNIEJ może stać się ZA PÓŹNO?"
Biorąc pod uwagę to, co działo się dalej w naszym życiu, na jakie natrafiliśmy problemy cieszę się, że instynkt macierzyński/ojcowski był u nas na tyle silny, by swoich planów nie odkładać w przyszłość...
Brak komentarzy
Prześlij komentarz