Czy możemy zapobiec?
Przeszłam już przez to, nie raz. Po pierwszej ciąży, dokładnie po 3 miesiącach bycia mamą z dnia na dzień ubyło mi włosów. Każdy ruch ręką we włosach, każde wyciągnięcie blond kępki sprawiało, że płakałam. Beczałam!! Jak dziecko!! Traciłam kobiecość! Tak czułam. Zakola powiększały się z każdym tygodniem. W 4 miesiącu po porodzie, gdy fryzjerka miała problem z ułożeniem fryzury tak, by tych ubytków widać nie było - czara goryczy się przelała!
Czytałam, szukałam, pytałam. Nie marzyłam o nowych włoskach, chciałam tylko zastopować to wypadanie. Nie karmiłam już piersią, więc sięgnąć mogłam po suplementy diety. Ale jaki wybrać? Rynek nasycony jest milionem produktów na te same dolegliwości, o lepszych lub gorszych składach. Wybrać jeden, dobry, nieobciążający budżetu... - niemalże niemożliwe. Analizowałam, co może być przyczyną. I człowiek był taki jakiś nieskupiony na sobie - nawet nie pomyślałam, żeby udać się do specjalisty z tym problemem.
Krótki rachunek sumienia:
Karmienie? Owszem, ale przecież na tamtym etapie byłam już dawno po tej cudownej (KRÓTKIEJ) przygodzie.
Burza hormonów?
Niepodważalne!
Stres i przemęczenie?
Owszem, trwała budowa, były nieprzespane noce.
Zabiegi fryzjerskie?
Oj! To na pewno zapoczątkowało ten stan. Bo w 3 miesiącu wyskoczyła sobie matka do fryzjera, trzasnęła dekoloryzację, osłabiła cebulki włosów i... POSZŁO! Albo POLECIAŁO!
Oj! To na pewno zapoczątkowało ten stan. Bo w 3 miesiącu wyskoczyła sobie matka do fryzjera, trzasnęła dekoloryzację, osłabiła cebulki włosów i... POSZŁO! Albo POLECIAŁO!
Pamiętam, że wtedy siostra farmaceutka poleciła mi Biotebal. Wtedy był mi potrzebny lek, a nie suplement - i faktycznie bez dwóch zdań pomogło. I przypomniałam sobie o tym teraz, bo znów wchodzę w ten niebezpieczny czas, a i ostatnio wielu mamom błagającym wręcz o pomoc w wyborze preparatu, na wypadające włosy po porodzie polecałam właśnie ten - tak od serca, bo to nie żadna reklama chociaż ewidentnie reklamą jest ;) Wszystko było by piękne, gdyby ten lek można było stosować również w trakcie karmienia piersią... ale niestety! Zatem ponownie rozpoczynam poszukiwanie idealnego środka na tę bolączkę - bo pewna jestem, że nadejdzie. A dziś zerkam na te swoje blond zapuszczone włosy i... chcę ten widok zatrzymać na dłużej!!
Istnieją takie zakamarki mojej strony www. w których wrócić pamięcią mogę do tamtego czasu. I wracam! Dziś odnalazłam ten wpis, w którym pokazywałam Wam moje zakola... Czy jest ktoś, kto go pamięta??
Brak komentarzy
Prześlij komentarz