Wpisz sobie w google "dieta dla niemowlaka" a wyskoczy Ci cała masa poradników, które podpowiedzą Ci jak wykarmić swoje najdroższe maleństwo. Ja tego nie robię!
To nie będzie kolejny poradnik mówiący o rozszerzaniu diety niemowlaka. Dlaczego? Bo zwyczajnie się na tym nie znam, nie mam odpowiedniej szkoły w tym kierunku a to czego dowiedziałam się z książek i internetu mogę zachować tylko dla siebie. Nie będę dla Was wzorem do naśladowania, nie będę udawać mamy idealnej i nie będę też zmuszać Was do powielania moich zachowań. Ja Wam tylko uchylić mogę swojego świata...
Nie jedna mama powie NIE dla kompociku, nie jedna mama zabroni zasmakowania czekolady. Wiele z Was powie NIE jeśli chodzi o słodkości ale bułeczka? Ile mam pozwoli zasmakować swojemu dziecku przepysznej jagodzianki? Mogę być wyjątkiem - i z przyjemnością nim będę! Pierwsze jagody i to te, które znajdują się w bułce zjedzone zostały z ogromną przyjemnością. Ubrudzona buzia i ta rozkosz malująca się na niej to dowód na to, że nie wszystko zabraniać trzeba! Nie znaczy to, że teraz co dzień mój Oli dostanie taką bułę na śniadanie - nie nie... wszystko z umiarem! :) Skłamałabym pisząc, że słodycze są u nas na porządku dziennym a Oli zasmakował już wszelkich dobroci. Ze słodkości Oli najbardziej uwielbia kalafior i przy tym pozostańmy :)
Morałów więc nie ma, spisu diet i wskazówek również. Jest za to dowód na to, że dzieci 'wyluzowanych' matek, które robią wyjątki od reguł też są szczęśliwe :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz