Zabieram Cię w góry. Pierwszy raz!


Mój pierwszy raz... Tatry, Zakopne, Pardałówka, Aparthotel DELTA i moja rodzina.




Pisałam Wam, jak cudownie jest realizować marzenia? No pisałam! > "Boże, ja nigdy nie byłam w górach!"



Pewnego dnia postanowiłam! Jedziemy w góry - teraz! now! natychmiast! Sami? Nie... tym razem nie sami. Zabieramy dziadków - wszystkich dziadków. Wsiadamy do auta dziadziusia: 6 osób (w tym najważniejszy na tronie, czytaj w foteliku) + wózek, 5 bagaży i kilka dodatkowych toreb by było przytulniej. Z trudem zamykamy drzwi bagażnika, w którym uwaga: siedziała i moja teściowa. Pędzimy do Zakopanego...



Meldujemy się w najlepszym rodzinnym lokum, jakie znalazłam - Aparthotel Delta Pardałówka Prestige. Spełniał najważniejsze warunki. Po pierwsze: dogodna lokalizacja blisko centrum - spacerkiem z wózkiem można sobie w 30 minut dojść na Krupówki. Po drugie: dwupoziomowy apartament z dwoma sypialniami i salonem - pomieścił bez problemu naszą 5 osobową "wycieczkę" trzech rodzin. Po trzecie i czwarte: miał własną w pełni wyposażoną kuchnię, która pozwalała nam zaoszczędzić chociażby na kolacjach i podziemny parking, dzięki któremu nie musieliśmy stresować się o bezpieczeństwo dziadkowego auta. Rzecz najważniejsza: absolutnie przystosowany dla rodzin z dzieckiem. W łazience wanienka i deska sedesowa w sam raz dla mojego brzdąca, Pralka, żelazko i suszarka - przy maluchu absolutnie mój nr 1. Miejsce do zabawy dziecka na antresoli rzecz genialna! Krzesełko do karmienia, łóżeczko turystyczne i przewijak - chyba zadowolą każdego rodzica. W kuchni jest wszystko to, co znajdę w swojej, a nawet więcej - bo jest mikrofalówka. Sypialnie po prostu takie, z których wyjść się nie chce a salon z dużym TV i biokominkiem, który absolutnie miał nam wieczory przy grzanym piwie. Powiem Wam... mogłabym tam zamieszkać :) I gdybyście tylko potrzebowali namiarów - służę pomocą. To idealne miejsce do pobytu większej liczby osób... gdzie intymność zapewnią Wam odrębne sypialnie a czas wspólny spędzicie podczas posiłków przy okrągłym stole i relaksu przy kominku i dźwiękach gitary. Szczerze polecam Wam wyjazd z dziadkami (dziadkami Waszego dziecka) - ma wiele plusów ;)

Nie ukrywajmy - nie pojechałam w góry siedzieć w apartamencie chociaż przyrzekam - z wielką przyjemnością do niego wracałam po całych dniach tułaczki. Aż 5 dni...i tylko 5 dni, by zobaczyć góry z bliska, wejść na Gubałówkę, przełamać strach przed wysokością, oglądać widoki z Wielkiej Krokwi, zrobić sobie podwójny dwudziestokilometrowy spacerek na (ZAMARZNIĘTE i pokryte śniegiem) Morskie Oko i przemaszerować dziesięć razy Krupówki wzdłuż i wszerz. I to też nie koniec... przecież są jeszcze Krzeptówki i parę innych lokalizacji wartych zobaczenia. Kilka poranków zaczynaliśmy śniadaniem na ul. na Wilcznik w głównym budynku Delta - uwierzcie, jeżeli chcecie dobrze rozpocząć dzień to właśnie z takim bogatym śniadaniem. Bliskość najważniejszych tatrzańskich szlaków turystycznych pozwalała nam aktywnie spędzać czas. Wiecie, co zachwyciło mnie najbardziej? Ten klimat wieczora, ta góralska muzyka przygrywana do kolacji, i skoki w jej rytm po kilku grzańcach podanych. Te pachnące oscypki z żurawiną, ten folklor, który powiem Wam szczerze - nie ujmuje naszemu Łowickiemu. Ach! Wrócić w te strony muszę koniecznie latem...










































































Oli: szary dres - Lollihop.pl / buty - Bartek / parka, kombinezon - F&F
Wózek - Mamas&Papas

Ja: kożuszek - bershka / kurtka - diverse
Mąż: kurtka - diverse / zegarek - Daniel Wellington

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu

Categories

Labels List Numbered

Popular Posts

Pages

Facebook Page

Popular Posts

Instagram